Niechaj
zaświeci dla nas światło nieustającej miłości, da nam spokój wewnętrzny,
zrozumienie i ukaże klucz do szczęścia jakim jest pokonanie ograniczeń
stawianych przez chorobę. Wtedy czym prędzej podążę tą drogą z wiarą w sercu i determinacją,
z siłą i uśmiechem na ustach, którego nie zmaże żadne cierpienie.
Każdego
dnia uczę się miłości, podtrzymuję nadzieję, ćwiczę cierpliwość. Walczę z
własnymi słabościami i przeskakuję kłody rzucane pod nogi. Szukam klucza, który
otworzyłby klatkę choroby jaką jest stan po zatrzymaniu krążenia. Nieustannie
krążę wokół tematu, przysłonięta mgłą bezradności nie widzę rozwiązań, które są
w nas. Jesteśmy tym czego szukamy, lecz uśpieni otępiającą pieśnią złudzeń
unosimy się na fali . Wychodzę na spotkanie z przeznaczeniem, płynę pod prąd
zamykając w sobie każdą naukę. Kolekcjonuję dobre rady, szukam rozwiązań, a w
skrytości serca czekam na cud.
Poddana
próbie miotam się między rozczarowaniem i cierpieniem, a nadzieją i szczęściem.
Miłość wszystko znosi,(…), we wszystkim
pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. Niezależnie
od tego, co daje nam życie łapię każdą chwilę, z bolesnej wyciągam odrobinę
mądrości, radosną upajam się do nieprzytomności. Chcę wierzyć i ufać, chcę
doświadczać i iść w stronę jasności, chcę zwalczać mroczne cienie i zawierzyć
boskości.
Rozpoczął
się kolejny etap naszej drogi, Szymon uczęszcza na więcej zajęć jako
zerówkowicz. Ciężko się przestawić na nowy tryb, uszczknąć trochę cennego czasu
ze spania, nabrać prędkości w wyszykowaniu się do wyjścia, przezwyciężać krzyki
i płacze, powodowane chorobą, pogodą czy po prostu manifestem chęci zdrowego
życia. Łza kręci się w oku, gdy widzę wolę walki i chęć wyrwania się szponom
zniewalającej choroby w szklistym spojrzeniu Szymka. Tak bardzo chciałabym
zrozumieć, słysząc niewypowiedzianą prośbę i podać mu rękę by chwycił ją i
razem ruszylibyśmy do lepszego świata.