Jesień
rozgościła się już u nas na dobre. Ledwie zdążyliśmy skorzystać z jej
złocistego uroku zbierając kasztany w ciepłym słońcu, by już po chwili spoglądać przez okno na nieustannie
padający deszcz. Z chęcią zatem sięgamy do wspomnień kończącego się lata. Będąc
w Olsztynie na badaniu u kardiologa, które według przewidywań wypadło pomyślnie
zrobiliśmy sobie mały piknik w parku na trasie szpital – dworzec. Korzystając z
ładnej pogody w oczekiwaniu na pociąg jednoczyliśmy się z kojącą ziemią
zajadając drugie śniadanie.
Jako,
że ostatnimi czasy lubimy piesze wędrówki i nie wystarcza nam już pobliska
okolica z chęcią zapuszczamy się Szymkowym wehikułem w leśne ostępy. Pierwszą
przyjemnością, która spotkała nas na nowej drodze była ruda wiewiórka schowana
w gałęziach drzewa zwinnie zajadająca małe jabłuszko. Podziwiając piękno przyrody
niespodzianie zaszliśmy głęboko w las, a nie chcąc zawracać brnęliśmy naprzód.
Po wielu minutach wyszliśmy na szosę przy znaku Buczki. Poniosło nas dosyć
daleko, a że pora była późna spieszyliśmy do Ełku by zdążyć na kolację.
Szymek
w skupieniu obserwuje nowe otoczenie, czasem niespodziewanie na jego twarz
wstępuje uroczy uśmiech, a z jego ust wydobywają się pomruki zadowolenia.
Każdy spacer jest dla nas nowym doświadczeniem i odskocznią od domowego życia.
Rozpoczął
się nowy rok szkolny, który przyniósł małe zmiany. Szymon mimo swoich śpiewnych
zawodzeń coraz lepiej skupia się na otaczających go zjawiskach, niezmiennie
najbardziej preferując rozmaite dźwięki. Ma również parę nowych zębów i
dzielnie znosi kolejne wizyty u ulubionej pani stomatolog. Jeśli zaś chodzi o
rehabilitację idzie dzielnie swoim trybem, stale do przodu.
Zakończyłam
zbiórkę plastikowych nakrętek. Na dłuższą metę to zajęcie bardzo wyczerpujące i
pochłaniające zbyt dużo czasu. Na chwilę obecna Szymek ma wszystko czego mu
potrzeba więc nakrętki zbierane w domu przekazujemy innym potrzebującym
dzieciom. Dziękuję wszystkim , którzy wspierali nas przy zbieraniu,
przebieraniu, przetrzymywaniu, ładowaniu itd.
Dzieląc
się dobrymi nowinami chcę jeszcze wspomnieć o ostatnim spacerze, na którym
spotkaliśmy rodzinę łosi. Mimo hałasu jaki robiliśmy torując podłoże ciężkim
wehikułem mogliśmy spotkać te piękne zwierzęta, lecz niestety nie udało nam się
złapać ich na zdjęciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz