sobota, 18 sierpnia 2018

Odrobina wspomnień



6 lat temu  przed 14 marca 2012 r. Szymek był wesołym dobrze rozwijającym się chłopcem. Można było przeprowadzać z nim dziecięce rozmowy, spacerować, gdyż jego nogi były w stu procentach sprawne. Nikt nie podejrzewał, że sytuacja może przybrać, aż tak zły obrót.
Podczas ekstubacji po zabiegu cewnikowania doszło do zatrzymania akcji serca. Po 30 minutowej resuscytacji lekarze odzyskali Szymka, lecz niestety ze sporymi konsekwencjami. Operacyjnie otworzono mu  też klatkę piersiową w celu zastosowania ECMO, które ostatecznie, na szczęście, nie było potrzebne. Najcenniejszą wiadomością było dla mnie to, że Szymek żyje, nie ważne w jakim stanie, liczyło się to, że będziemy mogli dalej być razem.
Ciężko jest mi wracać myślami do tych chwil gdy każdy dzień był niepewnością. Brak kontaktu z własnym dzieckiem, nieustające drgawki wstrząsające jego ciałem, smutna twarz bez jakiejkolwiek mimiki, tego było o wiele za dużo. Mówiono mi o najgorszych scenariuszach, a ja uparcie w głowie powtarzałam sobie, że będzie dobrze. W wyniku niedotlenienia stwierdzono padaczkę i niedowład spastyczny czterokończynowy. Cofnęły się wszystkie funkcje, mówienie, siedzenie, chodzenie, twarz była niczym nieruchoma maska, a pełne smutku oczy dopełniały obrazu rozpaczy. Z Niemiec przyjechaliśmy karetką do szpitala w Olsztynie i kolejny raz musiałam się zmierzyć z groźbami śmierci. Karmienie sondą, koncentrator tlenu i złe prognozy, z takim bagażem po jakimś czasie powróciliśmy do domu.




Cały czas słyszałam, że Szymon będzie „warzywem”, że po takich uszkodzeniach nic się nie da osiągnąć, musiałam też podpisywać zgody na brak reanimacji podczas podróży karetką i na miejscu w Olsztynie, to były trudne momenty. Na przekór światu nie poddałam się i konsekwentnie dążyliśmy do celu, razem. Teraz po 6 latach od tego zdarzenia mogę śmiało powiedzieć, że było warto, że zawsze warto się starać, mimo, że wszyscy wokół mówią, że będzie źle. Dla niektórych stan w jakim obecnie jest Szymon jest tragiczny, dla mnie to mały cud determinacji. Gdy z wolna Szymka twarz nabierała rumieńców, gdy krzywe grymasy zaczęły przekształcać się w uśmiechy, z dnia na dzień coraz częściej, wiedziałam, że Szymek do mnie wraca, że znów będę mogła cieszyć się jego roześmianą buzią. Teraz jeszcze nie mówi, ale wydaje różne dźwięki, ja rozumiem jego specyficzny język i na razie musi mi to wystarczyć. Wodzi wzrokiem, jego ręce nie wiszą już bezwładnie wzdłuż ciała. Podtrzymywany potrafi utrzymać się w siadzie, koordynuje głowę na tyle, na ile potrafi. Skupia uwagę na otaczającym go świecie, a gdy wybudza się ze snu zanosi się śmiechem. Wierzę, że śni mu się dobre życie, w którym zdobywa swój dziecięcy świat. 
Teraz Szymon jest starszym bratem więc pomimo choroby musi się trochę wykazać i walczyć ze zdwojoną siłą, aby gdy Antek podrośnie mógł z nim wspólnie bawić się klockami.

Przed nami kolejne cewnikowanie serca, zabieg bardziej ryzykowny ze względu na stan Szymka po niedotlenieniu. Jest to nieodzowne ponieważ bez kolejnych operacji saturacja Szymka ciągle będzie spadać, zasinienie kończyn i te wokół ust pojawia się częściej, najbardziej widać to przy złej pogodzie. Kolejny raz musimy stawić czoła walce o życie. Kolejny raz wiem, że warto i mocno wierzę w to, że Szymon wygra, bo ma dla kogo żyć, a my świata bez niego sobie nie wyobrażamy. Proszę każdego o dobrym sercu o wsparcie finansowe na leczenie Szymka , o udostępnianie naszych apeli oraz o modlitwę i pozytywne myśli, które będą naszą duchową tarczą.


Spacer za jeden uśmiech



Szymon uwielbia spacery, często się na nich wycisza, a gdy spodoba mu się jakiś dźwięk uśmiecha się szeroko. Zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego, że wokół niego toczy się wyścig z czasem o pieniądze niezbędne na cewnikowanie serca. Przed wieczornym czytaniem często rozmawiamy sobie na poważne tematy, ja mówię intonując wszystko tak by Szymon bardziej wyczuł o czym jest mowa. Za każdym razem powtarzam mu, że już niedługo czeka nas „wycieczka” do Niemiec, aby uleczyć jego serce. Świadomie nie chcę używać terminów operacja czy zabieg, bo po ostatnim zatrzymaniu krążenia każda myśl o ponownym leżeniu w szpitalu budzi złe wspomnienia i wywołuje strach. Jako matka nie mogę się bać ani okazać swoich obaw przed Szymkiem, on tak doskonale wyczuwa nastroje. Każdego dnia powtarzam sobie, że wszystko się uda, już tyle razy dzięki dobrym ludziom uzyskaliśmy pomoc w dążeniu do zdrowia, więc mam nadzieję, że i teraz nam się uda. Najbardziej lubię udostępniać zdjęcia Szymka, na których widać radość w jego oczach i uśmiech na twarzy, gdyż wówczas wiem, że jego siła jest moją siłą, a ten cudowny uśmiech będzie napędzał mnie do dalszej walki.

niedziela, 5 sierpnia 2018

Zbiórki



Zbiórka na Szymka nadal trwa. Dzięki pomocy tak wielu osób krok za krokiem jesteśmy bliżej celu. Na koncie Szymka jest już 25 % sumy https://www.siepomaga.pl/szymon-kalinowski . Czasu jest coraz mniej, ale wierzę, że uda się nam tak jak i przy poprzednich zbiórkach.


Przyjaciele, rodzina, znajomi i nieznajomi pomagają całym sercem, a nasze serca się radują, bo wiemy, że nie jesteśmy sami i damy radę wywalczyć zdrowie.
Za nami zbiórka zorganizowana przez przyjaciółkę i matkę chrzestną Szymka w Makowie Podhalańskim, tak od nas daleko, a jednak blisko sercem oraz zbiórka w Stajni Janisze koło Ełku. Wszystkim pomagaczom dziękujemy i dziękować będziemy nadal.






Na Facebooku ruszyły też licytacje dla serca Szymka  https://www.facebook.com/groups/224986415013786/?ref=bookmarks 
Zapraszamy chętnych, którzy chcą podzielić się sercem z tymi, którzy serca potrzebują.