6
lat temu przed 14 marca 2012 r. Szymek
był wesołym dobrze rozwijającym się chłopcem. Można było przeprowadzać z nim
dziecięce rozmowy, spacerować, gdyż jego nogi były w stu procentach sprawne.
Nikt nie podejrzewał, że sytuacja może przybrać, aż tak zły obrót.
Podczas
ekstubacji po zabiegu cewnikowania doszło do zatrzymania akcji serca. Po 30
minutowej resuscytacji lekarze odzyskali Szymka, lecz niestety ze sporymi
konsekwencjami. Operacyjnie otworzono mu też klatkę piersiową w celu zastosowania ECMO,
które ostatecznie, na szczęście, nie było potrzebne.
Najcenniejszą
wiadomością było dla mnie to, że Szymek żyje, nie ważne w jakim stanie, liczyło
się to, że będziemy mogli dalej być razem.
Ciężko
jest mi wracać myślami do tych chwil gdy każdy dzień był niepewnością. Brak
kontaktu z własnym dzieckiem, nieustające drgawki wstrząsające jego ciałem, smutna
twarz bez jakiejkolwiek mimiki, tego było o wiele za dużo. Mówiono mi o
najgorszych scenariuszach, a ja uparcie w głowie powtarzałam sobie, że będzie
dobrze. W wyniku niedotlenienia stwierdzono padaczkę i niedowład spastyczny
czterokończynowy. Cofnęły się wszystkie funkcje, mówienie, siedzenie,
chodzenie, twarz była niczym nieruchoma maska, a pełne smutku oczy dopełniały
obrazu rozpaczy. Z Niemiec przyjechaliśmy karetką do szpitala w Olsztynie i
kolejny raz musiałam się zmierzyć z groźbami śmierci. Karmienie sondą,
koncentrator tlenu i złe prognozy, z takim bagażem po jakimś czasie powróciliśmy
do domu.
Cały
czas słyszałam, że Szymon będzie „warzywem”, że po takich uszkodzeniach nic się
nie da osiągnąć, musiałam też podpisywać zgody na brak reanimacji podczas
podróży karetką i na miejscu w Olsztynie, to były trudne momenty. Na przekór
światu nie poddałam się i konsekwentnie dążyliśmy do celu, razem. Teraz po 6
latach od tego zdarzenia mogę śmiało powiedzieć, że było warto, że zawsze warto
się starać, mimo, że wszyscy wokół mówią, że będzie źle. Dla niektórych stan w
jakim obecnie jest Szymon jest tragiczny, dla mnie to mały cud determinacji.
Gdy z wolna Szymka twarz nabierała rumieńców, gdy krzywe grymasy zaczęły
przekształcać się w uśmiechy, z dnia na dzień coraz częściej, wiedziałam, że
Szymek do mnie wraca, że znów będę mogła cieszyć się jego roześmianą buzią.
Teraz jeszcze nie mówi, ale wydaje różne dźwięki, ja rozumiem jego specyficzny
język i na razie musi mi to wystarczyć. Wodzi wzrokiem, jego ręce nie wiszą już
bezwładnie wzdłuż ciała. Podtrzymywany potrafi utrzymać się w siadzie,
koordynuje głowę na tyle, na ile potrafi. Skupia uwagę na otaczającym go
świecie, a gdy wybudza się ze snu zanosi się śmiechem. Wierzę, że śni mu się
dobre życie, w którym zdobywa swój dziecięcy świat.
Teraz Szymon jest starszym bratem więc pomimo choroby musi się trochę wykazać i walczyć ze zdwojoną siłą, aby gdy Antek podrośnie mógł z nim wspólnie bawić się klockami.
Teraz Szymon jest starszym bratem więc pomimo choroby musi się trochę wykazać i walczyć ze zdwojoną siłą, aby gdy Antek podrośnie mógł z nim wspólnie bawić się klockami.
Przed
nami kolejne cewnikowanie serca, zabieg bardziej ryzykowny ze względu na stan
Szymka po niedotlenieniu. Jest to nieodzowne ponieważ bez kolejnych operacji saturacja
Szymka ciągle będzie spadać, zasinienie kończyn i te wokół ust pojawia się
częściej, najbardziej widać to przy złej pogodzie. Kolejny raz musimy stawić
czoła walce o życie. Kolejny raz wiem, że warto i mocno wierzę w to, że Szymon
wygra, bo ma dla kogo żyć, a my świata bez niego sobie nie wyobrażamy. Proszę
każdego o dobrym sercu o wsparcie finansowe na leczenie Szymka , o
udostępnianie naszych apeli oraz o modlitwę i pozytywne myśli, które będą naszą
duchową tarczą.