piątek, 20 grudnia 2013

Zabajkowy grudzień





19 grudnia zakończył się cudowny świąteczny turnus w Zabajce. 


Wspominając naszą drogę do ośrodka  trzeba powiedzieć, że było to nie lada wyzwanie. Nasza podróż ciągnęła się niemiłosiernie, uszy były nastawione na komunikaty z radia odnośnie utrudnień na wybranych odcinkach trasy. Jechaliśmy bezpiecznie, zasypywani śnieżnym pyłem. Najciekawszy moment jazdy był najbliżej celu. Brak widoczności, biała gęsta mgła, silny wiatr i powalone drzewa. Wioski pozbawione prądu. W jednej z nich po wyłączeniu świateł w aucie na chwilę pogrążyliśmy się w egipskich ciemnościach. Zabajka również zaskoczyła nas chwilowymi utratami prądu. My jednak zmęczeni wrażeniami zasnęliśmy prawie od razu.


  Szymon cały turnus zniósł bardzo dobrze. Na kinezyterapii obyło się bez protestów, najwidoczniej spodobała mu się nowa ciocia od ćwiczeń i asysta uroczych praktykantek. Kontrola głowy wyraźnie się poprawiła, pionizacja nie sprawia już tylu problemów co niegdyś. Była okazja wejścia do pająka, tam jednak Szymkowi nieszczególnie się spodobało. Miło słyszeć, że Szymek robi postępy, to najlepsza motywacja do bardziej wzmożonej pracy. Reakcja na otoczenie również uległa polepszeniu, zwłaszcza podczas gwaru na stołówce. Byłam zaskoczona tym, że Szymek bardzo ładnie zachowywał się podczas posiłków. Nie krzyczał tak, jak na poprzednim turnusie, wszystkie posiłki zjadał siedząc grzecznie w swojej wygodnej spacerówce. Apetyt nie opuszczał go przez cały czas, a najbardziej wyczekiwanym momentem było wieczorne kakao. 


Na dogoterapii zapoznaliśmy się z nowym terapeutą – kotem. Z tych relaksujących zajęć korzystał nie tylko Szymek, ale i ja. Hipoterapia upłynęła nam pod znakiem drzemki. Przypadała na moment wyczerpania i rytmiczne kołysanie konia wielokrotnie pozwalało pogrążyć się w błogim śnie.


Bez zmian najbardziej dopasowana była chiropraktyka. Wszystko, co robił wujek Tomek spotykało się zawsze z zadowoleniem Szymka. Jestem bardzo zadowolona z turnusu, nie dość, że przebywanie w świetnym towarzystwie sprawia, że człowiek ma w sobie więcej radości  i siły, to jeszcze częstszy widok uśmiechów na twarzy Szymka dodatkowo raduje serce. Uważam, że do Szymka dociera coraz więcej z otoczenia, chwilami mam wrażenie, że chciałby już coś powiedzieć, okazać bardziej zrozumiale swoje emocje, ale jeszcze to nie jest to. Każdy wyjazd przynosi efekty. Małymi kroczkami Szymek ciągle idzie do przodu. Dla matki nie ma nic piękniejszego niż widok efektów ciężkiej pracy. Wiara w to, że nasza walka będzie wygrana sprawia, że czas oczekiwania na pełne zwycięstwo nie jest aż tak dotkliwy. 


Jako, że Boże Narodzenie już tuż tuż kadra Zabajki zorganizowała świetny zabawny teatrzyk świąteczny. Szymek spokojnie wysiedział na kolanach przez cały czas. Cudownie zagrane przedstawienie zostanie na długo w pamięci. Gdy zły nastrój będzie chciał nas dopaść, odegnamy go czym prędzej włączając płytkę z nagraniem. Świetna pamiątka po turnusie.


 Kolejny raz podczas turnusu spotkała nas i zima i niemalże wiosna. Pogoda dopasowuje się zawsze doskonale.
 

Zapoznaliśmy w Zabajce uroczą istotę, która stała się świetnym kompanem do zrelaksowania podczas głaskania i czesania oraz motywatorem do trzymania formy podczas intensywnych spacerów. Kiedy Szymek jeździł na koniu, ja wybierałam się na do lasu z nową przyjaciółką Finą.

czwartek, 5 grudnia 2013

kontrola serca i Zabajka

 W środę byliśmy w Olsztynie u Pani kardiolog. Kontrola serduszka Szymka wypadła dobrze. Bardzo się z tego cieszę, lecz pomyślne wyniki nie zwalniają nas od pracy. Pani doktor przypomniała o położeniu większego nacisku na ćwiczenia nóg, gdyż ich sprawność potrzebna jest do wykonania trzeciego etapu operacyjnego. 


Dzisiejszy dzień był bardzo zabiegany. Począwszy od sprzątania wiecznego bałaganu po zajęcia w Tęczowym Domu, uzupełnianie zapasów na podróż oraz kolejną dostawę nakrętek. Już jutro z samego rana jedziemy na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny. Przed nami długa podróż, mam nadzieję, że zleci nam szybko i przyjemnie. Walizka już spakowana, zatem czekamy na Zabajkę i  bierzemy się za wzmożone ćwiczenia.