Wiedziona złudnym
blaskiem wczesnowiosennego słońca pokusiłam się o uwolnienie dziurawych okien
od zimowej izolacji. Grzejąca kula nie raczy wzejść na nieboskłon i nagrzać
naszych wyziębionych murów, w związku z tym skazani jesteśmy na chłód czterech
ścian. Celem oszczędności z pierwszymi dniami kwietnia grzejniki zostały
zakręcone. Skutkiem tych nieprzychylnych zrządzeń losu do domu zawitała
choroba. Szymon, tak silny w swej walce o zdrowie, mój bohater wychowany w
chłodzie poległ w momencie, gdy skończyły się wszystkie naturalnie lecznicze
specyfiki własnego wyrobu. I tak nieodzownym elementem stała się wizyta u
lekarza. Kolejny szok nastąpił w aptece, przedświąteczny cios po kieszeni
pozbawił mnie wiosennego optymizmu. Jedynie widok mojego małego wojownika
napawa mnie dumą i nadzieją. Zmęczone, na wół śpiące oczy i nieustanny kaszel
zmuszają nas do wylegiwania się w łóżku i zażywania relaksu przed szaleńczym
świątecznym gotowaniem.
środa, 16 kwietnia 2014
środa, 9 kwietnia 2014
Wiosna
Nareszcie czuć, że nadeszła wiosna. W naszym domu można
to poznać po usunięciu zimowych zabezpieczeń (sterty koców) spod okien. Częściej
też gościmy na balkonie skrzydlatych przyjaciół, którzy czasem urządzają tam
niezłe bójki.
Z wiosną
nadeszły też nieprzyjemne chwile. Kiedy zaczynają się pierwsze burze i pogoda
ulega zmianie Szymon mocno to odczuwa. Nie może spać, jest niespokojny i
marudny przez całe dnie. Czas poszukiwania remedium na owe stany uważam za
rozpoczęty. Pierwszą burzę mamy już za sobą, teraz czekamy na kolejne. W tym
miesiącu czeka nas wizyta u chirurga i stomatologa.
Do rzeczy przyjemniejszych należą nasze wypady do
babci, prababci i oczywiście ukochanego
kota. Szymon przy mojej pomocy dzielnie trzyma bambusowy kijek z zaczepioną
zabawką i ćwiczy zabawy z Marcelem, a ten czasem w akcie łaskawości i ogólnej
akceptacji obwącha Szymonowi czoło.
Nasza dieta od jakiegoś czasu poważnie uległa
zmianom. Zainwestowałam w zdrowe, nieprzetworzone żywienie oraz bogactwo
produktów i stale konstruuję Szymonowe menu. Muszę przyznać, że nowe gotowanie
to naprawdę niezła frajda, ale i pracochłonna czynność. Dzięki dodatkowym
witaminom i naturalnym wspomagającym metodom leczenia udaje nam się trzymać w
dobrej formie. Wobec tylu problemów zdrowotnych, te parę mniej to olbrzymia
ulga. Najprzyjemniejsze w tym wszystkim jest to, że Szymek wszystko zjada ze
smakiem i jest to dla mnie najlepszą motywacją do wymyślania i wyszukiwania coraz
to nowych dań.
Subskrybuj:
Posty (Atom)