środa, 2 lipca 2014

Codzienność



Czas nieubłaganie pędzi jak szalony,
u drzwi znów listonosz z listem poleconym.
Przyszedł by zabić chęć do życia i radości,
piętrzące się długi serwuje bez litości.

W szkolnej piwnicy rośnie nakrętek stos,
wciąż mało rąk do przebrania, okrutny to los.
Miały być sprzedane za cenne złotówki,
a tu od skupujących kolejne wymówki.

Ponad nami niebo ubrane w czarne chmury,
modlę się płacząc, nie patrzę go góry.
U nas na ziemi tyle piękna wokół,
marzę by wróciło zdrowie i kojący spokój.

To, co mi rozjaśnia przeklęty mroczny gąszcz,
to świadomość, że jesteś mój skarbie przy mnie wciąż.
Twój coraz częstszy uśmiech i świadomość świata,
sprawia, że moja dusza za życia w niebo wzlata.

Częstsze kroki naprzód i nowe pochwały
nawet wszelkie zło czynią wnet wspaniałym.
Dziękuję Wam bogowie za to, co posiadam,
za każde małe piękno dzięki Wam składam.

Jedyne o co proszę to zdrowie dla mego synka,
wytrzymałość i nadzieję dla mnie, abym była silna.


1 komentarz:

  1. Nikt nie ma wątpliwości, że jesteś silna. Zdrówka dla Szymonka, jest bardzo dzielny i silny po Mamusi :)
    Oby Wam się wszystko układało jak najlepiej :*

    OdpowiedzUsuń